W piątek, 7 marca, w Bytomiu doszło do policyjnego pościgu za 14-latkiem, który wraz z trzema rówieśnikami uciekał osobowym fiatem. Pojazd należał do matki jednego z nich. Nastolatek nie zatrzymał się do kontroli w Czeladzi i kontynuował ucieczkę drogą krajową nr 94. Po stracie panowania nad pojazdem w Bytomiu uderzył w bariery, a samochód stanął w ogniu. Wszyscy zdołali się ewakuować i trafili do szpitala. O ich dalszym losie zdecyduje sąd rodzinny.
Początek pościgu w Czeladzi
7 marca, kilka minut po godzinie 3:00, dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Będzinie otrzymał zgłoszenie od funkcjonariuszy z Czeladzi o rozpoczętym pościgu za fiatem, którego kierowca zignorował sygnały świetlne i dźwiękowe do zatrzymania. Nastolatek rozpoczął ucieczkę drogą krajową nr 94 w kierunku Siemianowic Śląskich, rozwijając nadmierną prędkość i stwarzając zagrożenie dla innych uczestników ruchu.
Dramatyczny finał w Bytomiu
Pościg zakończył się na skrzyżowaniu ulic Krakowskiej i Witczaka w Bytomiu. 14-latek, jadąc z dużą prędkością, stracił panowanie nad pojazdem na łuku drogi. Fiat uderzył w bariery oraz zaparkowane pojazdy, a następnie stanął w ogniu. Samochód doszczętnie spłonął.
Na miejsce natychmiast wezwano służby ratunkowe. W aucie znajdowało się czterech nastolatków w wieku 14 i 15 lat. Na szczęście wszyscy zdążyli opuścić pojazd przed wybuchem pożaru. Cała czwórka została przewieziona do szpitala.
Najcięższych obrażeń doznał 14-letni kierowca, który miał uraz klatki piersiowej. Jeden z pasażerów doznał złamania prawej ręki, a dwóch pozostałych chłopców miało ogólne stłuczenia.
Śledztwo w toku
Policja prowadzi czynności wyjaśniające okoliczności zdarzenia. Sprawą zajmie się sąd rodzinny, który podejmie decyzję w sprawie dalszych konsekwencji dla nieletnich.