Bliżej Śląska, bliżej Twoich spraw

Katowice: 8-letni Kamilek nie żyje. Jak podało GCZD, przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa

Dodano: , źródło: Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka

8-letni Kamilek z Częstochowy przegrał walkę o życie. Jego stan od wielu dni określany był jako ciężki. 4 maja Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II poinformowało, że sytuacja jest dramatyczna. W poniedziałek, 8 maja, medycy z GCZD przekazali informację o śmierci dziecka. 

Poparzony 8-latek zmarł 8 maja

- Kamilek zmarł dziś rano. Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi – napisano w komunikacie opublikowanym przez Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach.

Jak zapewnili przedstawiciele GCZD, chłopiec przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. 

- Nie zdawał sobie świadomości, gdzie jest ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał. Kamilek otrzymał w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka wszelką możliwą pomoc medyczną. Korzystał z zaawansowanych metod leczenia, m. in. z respiratoterapii, dializoterapii oraz w wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi. Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca – podkreślają przedstawiciele GZCD.

Medycy złożyli też wyrazy głębokiego współczucia biologicznemu ojcu dziecka.

 

 

Dziecko było maltretowane przez ojczyma

Przypomnijmy, że dziecko było maltretowane przez ojczyma Dawida B. 3 kwietnia sprawę tę zgłosił policji biologiczny ojciec Kamila, a śledztwem zajęła się Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Prokurator zarzucił 27-letniemu Dawidowi B., że 29 marca usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W wyniku tego dziecko doznało poparzeń 25 procent powierzchni ciała. Co więcej, jak podała prokuratura, zarzuty nieudzielenia pomocy usłyszeli także inni bliscy chłopca. To matka 35-letnia Magdalena B., jej siostra 45-letnia Aneta J. i jej mąż Wojciech J.

Kamilek miał zostać wybudzony ze śpiączki. Procedurę tę odroczono

Na początku kwietnia 8-letni Kamil został przywieziony do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach. Lekarze stwierdzili u niego rozległe poparzenia głowy, klatki piersiowej, rąk i nóg, a także liczne złamania kończyn. W ciągu kilkunastu dni przeszedł kilka przeszczepów skóry. Aby zapewnić jak najlepsze warunki do rekonwalescencji, specjaliści GCZD zdecydowali się wprowadzić chłopca w stan śpiączki farmakologicznej. Chłopiec przeszedł kilka zabiegów operacyjnych, a dzięki wysiłkom lekarzy udało się usunąć tkanki martwicze oraz położyć przeszczepy skóry na rany oparzeniowe.

26 kwietnia lekarze przekazali dobre wiadomości, informując, że ostatnie dni kwietnia były dla chłopca stabilne. 

- Jeśli ta sytuacja się utrzyma i choroba oparzeniowa nie będzie u Kamilka postępować, to pod koniec tygodnia rozważane będzie stopniowe wybudzanie małego pacjenta ze śpiączki farmakologicznej – poinformowało w oficjalnym komunikacie GCZD.

 

Rzeczywistość nie pozwoliła jednak na wybudzenie dziecka ze śpiączki. Chłopiec zmarł 8 maja 2023 roku.

Niestety, zmarły 8-latek nie jest jedyną ofiarą maltretowania, która trafiła do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Jak poinformowali katowiccy medycy, do GCZD regularnie trafiają dzieci, będące ofiarami przemocy.

Ładowanie Rozmowy