Nie da się ukryć, że jak zawsze kampania wyborcza polskich europosłów była dość barwna. Wyniki głosowania wielu jednak rozczarowały, kto jest największym przegranym w naszym regionie?
Zabrakło, dosłownie, kilkudziesięciu głosów
Do Brukseli nie pojedzie tym razem Dobromir Sośnierz, któremu zabrakło niecałe 50 głosów, by móc znów cieszyć się stanowiskiem europosła. Przegrał z pierwszym na liście Marcinem Sypniewskim.
Choć z sieci płyną w jego stronę liczne głosy poparcia ze strony wyborców Konfederacji, a jego kampania była dość pomysłowa - brawo na dystans i zamierzony kicz - to jej efektywność pozostała daleka od oczekiwań kandydata. Ruszyła też, moim skromnym zdaniem, za późno, jednak nie było to zaskoczeniem.
W mediach społecznościowych pojawiło się krótkie oświadczenie.
No cóż. „Prawie” robi wielką różnicę.
Dziękuję za wszystkie głosy !
A jeśli ktoś zapomniał na mnie zagłosować, to można jeszcze do środy uzupełnić.
Żartowałem. Wszystko przepadło.
Jutro skomentuję to jakoś mądrzej. Na razie muszę te 49 głosów odchorować. Każdy z osobna. Dobranoc.
Dłuższego komentarza, mimo zapowiedzi, nie opublikowano, jednak w rozmowie z Elizą Olczyk z “Wprost” podsumował dość zwięźle wynik.
Startowałem z ostatniego miejsca, więc goniłem jedynkę, która – mam wrażenie – już niewiele więcej mogła zrobić. Kampania mojego kolegi z listy była bardzo kosztowna. Całe struktury były zaangażowane w promowanie tego kandydata. Ja nie miałem ludzi ani wsparcia. Nie dałem rady dotrzeć wszędzie - czytamy w wywiadzie z 13.06.2024 r.
Michał Gramatyka - mimo długiej kampanii, nie udało się
Mimo pierwszej pozycji na liście, lider Trzeciej Drogi w naszym województwie nie otrzymał mandatu europosła.
Zagłosowało na niego 40 748 osób, dla porównania, Dobromir Sośnierz otrzymał głosów o wiele więcej, bo aż 49 504.
Ogólnie można odnieść wrażenie, że cała Trzecie Droga w ostatnich wyborach poniosła sromotną klęskę. O ile w wyborach do polskiego parlamentu byli poważną siłą, o tyle w tych wyborcy poskąpili im głosów.
W rozmowie z Robertem Mazurkiem przyznał, że jego ugrupowanie popełniło kilka ważnych błędów, które były, jak wszyscy wiemy, odczuwalne w skutkach. Dementował jednak pogłoski o rzekomym rozpadzie i wyczerpaniu się formuły politycznej, realizowanej przez Szymona Hołownię i jego sojuszników.
Pani Izabela Kloc - banery nie pomogły
Jeszcze mniej głosów, bo nieco ponad 34 tysiące otrzymała Izabela Kloc, reprezentująca barwy Prawa i Sprawiedliwości. W poprzednich wyborach poparło ją ponad dwa razy więcej osób. Tym samym, w tym roku nie otrzymała promocji na kolejny rok w PE.
Niestety, tym razem #Śląsk otrzymał tylko 2 mandaty. Moja służba dla Polski i dla Śląska w Parlamencie Europejskim dobiega końca. Jestem dumna z tego, co udało się przez te pięć lat zrobić i wdzięczna Bogu za możliwość reprezentowania mojej ukochanej śląskiej ziemi w Brukseli i w Strasburgu - napisała w mediach społecznościowych.
Jak jednak, z przekąsem, zauważa Przemysław Jedlecki z Gazety Wyborczej, europosłanka może pochwalić się pewnym sukcesem. Była rekordzistką pod kątem interwencji Straży Miejskiej, które obejmowały ściąganie jej banerów wyborczych. Często wisiały w miejscach niedozwolonych, m.in. na ogrodzeniu kościoła w Nikiszowcu.
Warto wspomnieć jeszcze zabrzańską Carycę
Głośno, przez chwilę, było także o tym, że z piątej pozycji na liście PiS ma zamiar startować była prezydent Zabrza, Małgorzata Mańka-Szulik. Po zaciętej walce o ostatnią kadencję w swoim rodzinnym mieście przegrała z Agnieszką Rupniewską (Koalicja Obywatelska). Porażkę poniosła też w ostatnich wyborach, zdobywając nieco ponad 8 tysięcy głosów.
Choć i tak prawie dwa razy więcej, niż startujący w naszym regionie, a jednak szerzej rozpoznawalny, Janusz Korwin Mikke.