Wczoraj przed godziną 11:00 doszło do wypadku na kopalni Bobrek. 840 metrów pod ziemią załamała się obudowa chodnika. Na miejscu akurat przebywała trójka pracowników – jeden został przysypany. Akcja na miejscu zdarzenia trwała blisko 10 godzin. Niestety przysypanego górnika nie udało się uratować.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek przed południem na głębokości około 840 metrów pod ziemią. Jak informował Wyższy Urząd Górniczy oraz spółka Węglokoks, odpowiedzialna za kopalnię Bobrek, trzech pracowników zajmowało się wymianą rury w pobliżu podziemnego osadnika. W pewnym momencie doszło do załamania się fragmentu oraz obudowy wału.
Na miejscu pracowały dwa zastępy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu - jeden z nich to oddział specjalistycznego pogotowia górniczo-technicznego do akcji zawałowych. Akcja na miejscu zdarzenia trwała blisko 10 godzin.
Początkowo ratownicy mieli kontakt głosowy z przysypanym mężczyzną. Przed odkopaniem górnika musieli zabezpieczyć strop, gdy się z tym uporali i dotarli do 41-latka, ten już nie żył. Pod ziemią próbowali jeszcze reanimacji. Niestety przysypanego górnika nie udało się uratować.
Z danych Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach wynika, że zmarły w poniedziałek górnik jest czwartą w tym roku śmiertelną ofiarą pracy w polskim górnictwie i drugą w kopalniach węgla kamiennego. Ogółem od początku tego roku do końca lutego w całym górnictwie doszło do 317 rozmaitych wypadków, w tym 267 w kopalniach węgla kamiennego. W całym ub. roku w górnictwie zginęły 23 osoby, z czego 16 w kopalniach węgla kamiennego. Doszło do 2326 wypadków, w tym 10 ciężkich.