Problem wandali malujących bazgroły i niszczących elewacje dotyka praktycznie każdego miasta. W Katowicach również nie brakuje miejsc poniszczonych farbą przez „kibiców”, a miejski Komunalny Zakład Gospodarki Mieszkaniowej wydaje na usuwanie szkód ponad 100 tysięcy złotych rocznie – ale to iście syzyfowa praca. Teraz za naprawę szkód mają się zabrać sami kibice.
Wcześniej jeden z radnych Katowic – Dawid Durał, wniósł interpelację, aby to nie miasto ponosiło koszty usuwania bazgrołów, ale klub GKS, który z miejskiej kasy na swoją działalność otrzymuje 20 milionów złotych. Jednak zanim radny jeszcze otrzymał odpowiedź od władz Katowic na swoją interpelacje, spotkał się z władzami klubu i przedstawicielami kibiców.
(…) doszliśmy do pewnego porozumienia. Uznaliśmy, że najtrafniejszym rozwiązaniem będzie znalezienie tzw. legalnych ścian w Katowicach, gdzie kibice po konsultacjach z miastem będą mogli wykonać swój malunek. Oczywiście nie ma mowy o bazgrołach, ale o pracy, która będzie miała walor artystyczny – mówił dla Gazety Wyborczej radny Dawid Durał.
Jest zatem szansa, że podczas obrad rady miasta podjęta zostanie również dyskusja na temat utworzenia w Katowicach stref legalnego graffiti.
Na spotkaniu kibice mieli również zadeklarować, że usuną skutki działalności wandali w Parku w Dąbrówce oraz w Parku Żołnierzy Września.
Na razie sprawa jest nieco zawieszona, bo pomysł, aby to klub płacił za usuwanie graffiti, wciąż wisi w powietrzu w postaci złożonej interpelacji. Ponadto sama koncepcja, że to klub sportowy będzie usuwał szkody wyrządzone przez innych, może budzić zastrzeżenia. Co, jeżeli pseudokibice obcych klubów będą chciały zaszkodzić swoim rywalom i zaczną celowo „upiększać” mury Katowic grafikami nawiązującymi do GKS-u? Co z kolei w przypadku, jeżeli ściana zostanie zdewastowana np. znakiem Legii Warszawa? Czy to Legia będzie wzywana do usunięcia szkód?